Cz³owiek w lustrze nowoczesnej techniki

Wstêp

Poznaj samego siebie -- te s³owa wyryto nad wej¶ciem do wyroczni delfickiej, s³yn±cej z niejasnych podpowiedzi i zaleceñ. Dzi¶ -- ca³e stulecia pó¼niej -- nadal je powtarzamy. Nakaz pozostaje jednakowo aktualny, choæ mimo pozornej prostoty, sprawia nam nies³ychane trudno¶ci. Bo sk±d braæ wiedzê o sobie, skoro nawet w³asnej twarzy nie jeste¶my w stanie zobaczyæ bez pomocy z zewn±trz. St±d od pradawnych czasów zdobywamy samowiedzê przygl±daj±c siê w³asnym odbiciom -- w powierzchni wody, w innych ludziach, w zwierciad³ach. W³a¶nie lustra s± szczególnie interesuj±ce -- s± bowiem przyk³adem tego, jak bardzo w proces samopoznania zaanga¿owane s± osi±gniêcia techniki. Jak¿e chêtnie korzystamy z pomocy technologicznych, jak¿e im ufamy... Gdy patrzê na siebie, widzê tylko fragmenty swej postaci -- ca³± prawdê odkrywa dopiero fotoaparat czy kamera. Gdy mówiê, s³yszê swój g³os zniekszta³cony przez drgania czaszki -- dopiero magnetofon zdradza mi jest prawdziwe brzmienie. Swoje wnêtrze poznajemy dziêki prze¶wietleniom rentgenowskim, USG, EKG, EEG i tym podobnym. Prawdy o swojej psychice te¿ nie odnajdê na drodze introspekcji -- mogê poznaæ samego siebie tylko dzia³aj±c w otaczaj±cym mnie ¶wiecie. A ca³e moje otoczenie, bêd±ce tak wa¿nym punktem odniesienia, równie¿ jest zdominowane przez wszechobecn± technikê -- to ona nadaje kszta³t naszemu "naturalnemu" ¶rodowisku. Beton, telewizja, Internet, samochód s± bardziej oczywiste ni¿ przyroda. W takim w³a¶nie ¶wiecie próbujemy okre¶liæ w³asne miejsce, poznaæ siebie.

Technika, ze wzglêdu na sw± wszechobecno¶æ, jest jedn± z najistotniejszych p³aszczyzn odniesienia dla wspó³czesnego cz³owieka. Nie sposób jej ignorowaæ, gdy jej gwa³towny rozwój stawia nas wobec coraz to nowych wyzwañ. Ona przeobra¿a wszystko co znamy, i zmusza nas do dostosowywania siê. Zmienia nas i nasz ¶wiat, a my nie potrafimy tego unikn±æ. Jak mocno zmieni³a siê nasza sytuacja egzystencjalna? Czy jest to zjawisko po¿±dane, czy raczej powinni¶my z nim walczyæ? Czy technika jest b³ogos³awieñstwem czy raczej przekleñstwem? W niniejszym tek¶cie pragnê naszkicowaæ spór o wp³yw techniki na cz³owieka. W takich przypadkach dobrze jest zacz±æ od najbardziej skrajnych stanowisk, co pozwala przedstawiæ problem w sposób nieco przerysowany, ale za to wyra¼ny.

Najbardziej ogniste spory tocz± zwolennicy techniki z jej przeciwnikami. Stanowisko technofilów przedstawimy na przyk³adzie nurtu zwanego transhumanizmem, natomiast przyk³adem technofoba bêdzie tu Theodor Kaczyñski, znany zapewne szerzej jako Unabomber. Za wyborem tych akurat pogl±dów przemawia nie tylko ich radykalno¶æ, ale tak¿e to, ¿e w obu przypadkach rdzeniem teorii s± pod wieloma wzglêdami przeciwstawne teorie cz³owieka. Spróbujemy je tu wydobyæ, co pozwoli odpowiedzieæ na pytanie: jak zmieni³ nasz± sytuacjê gwa³towny rozwój technologiczny?

Poza cz³owieka

Pocz±tku transhumanizmu mo¿na dopatrywaæ siê w pochodz±cych z lat siedemdziesi±tych tekstach F. M. Esfandiarego (po¼niej podpisuj±cego siê jako F.M. 2030). Jako jeden z pierwszych pisa³ o transludziach (transhuman}, bêd±cych kolejnym ogniwem w ewolucyjnym ³añcuchu. Ludzie, bêd±cy efektem naturalnej ewolucji, posiadaj± do¶æ przypadkowe cechy i mog± je zmieniaæ w niewielkim zakresie. Ostatnimi czasy jednak, dziêki ogromnemu postêpowi technologicznemu, pojawi³y siê nowe mo¿liwo¶ci. Dziêki zastosowaniu technicznych rozwi±zañ takich jak implanty, protezy, ale i dziêki rosn±cej synergii biosfery z technosfer±, mo¿liwe staje siê uzyskanie niemal absolutnej zdolno¶ci modyfikowania i projektowania samego siebie. Mianem transludzi okre¶la Esfandiari tych, którzy wziêli we w³asne rêce odpowiedzialno¶æ za swój dalszy rozwój. I korzystaj±c z wszelkiej dostêpnej pomocy, d±¿± do udoskonalenia siebie samego. Ostatecznym celem jest osi±gniêcie stanu postludzkiego.

Na pierwszy rzut oka widaæ tu wyra¼ne zwi±zki z my¶l± Nietzschego. Ju¿ w Tako rzecze Zaratusztra mogli¶my przeczytaæ, ¿e cz³owiek jest etapem przej¶ciowym, czym¶, co nale¿y przekroczyæ. Akrobat± st±paj±cym ostro¿nie na linie rozi±gniêtej pomiêdzy zwierzêciem a nadcz³owiekiem. Ale F.M.2030 i jemu nastêpcy dodaj± tu nowy element -- obiecuj± pe³n± kontrolê nad dalsz± ewolucj±. Za¶ g³ównym sojusznikiem, który umo¿liwi spe³nienie tej obietnicy, jest technika. Transhumani¶ci odwo³uj± siê tu do wielu istniej±cych lub te¿ dopiero planowanych technologii, takich jak in¿ynieria genetyczna, sztuczna inteligencja czy nanotechnologia. Ich zdaniem dorobek naukowy nale¿y wykorzystaæ w procesie ulepszania samych siebie. Wiedza i technika odpowiednio wykorzystane mog± nas przeprowadziæ od stanu ludzkiego do postludzkiego.

Skala proponowanych przez transhumanistów zmian jest niemal nieograniczona. W¶ród siedmiu poprawek do ludzkiej konstrukcji, które znajdujemy w spisanym przez Maxa More'a Li¶cie do matki natury znajdujemy miêdzy innymi takie oto zalecenia: nale¿y wyeliminowaæ starzenie siê i ¶mieræ, zwiêkszyæ zasiêg zmys³ów, pamiêæ i inteligencjê, oraz wszystkie fizyczne i umys³owe zdolno¶ci, uzyskaæ lepsz± kontrolê nad emocjami oraz znale¼æ ¶rodki przezwyciê¿enia ograniczeñ organizów organicznych (zbudowanych na bazie wêgla) poprzez uzyskanie zespolenia z maszynami. Te pomys³y mog± sprawiaæ wra¿enie pochodz±cych raczej z powie¶ci science fiction, jednak nie da siê ukryæ, ¿e wiêkszo¶æ tych postulatów jest ju¿ czê¶ciowo realizowana. ¦rednia ¿ycia znacznie siê wyd³u¿y³a, przede wszystkim dziêki rozwojowi medycyny. Mikrofony, mikroskopy, szk³a kontaktowe ju¿ teraz wzmacniaj± nasze zmys³y. Znamy substancje chemiczne, które zwiêkszaj± si³ê czy zdolno¶æ koncentracji. £ykaj±c Prozac mo¿emy poprawiæ swoje samopoczucie. Wreszcie potrafimy ju¿ ³±czyæ cia³a organiczne z mechanicznymi -- plomby, protezy czy sztuczne zastawki serca ju¿ niewielu szokuj±. Wiele wskazuje na to, ¿e wizje transhumanistów s± bli¿sze realizacji, ni¿ nam siê wydaje. Nie sposób ich zignorowaæ, zw³aszcza ¿e szybki postêp techniczny wci±¿ urzeczywistnia kolejne pomys³y.

Transhumani¶ci nie chc± przypadkowego rozwoju, jaki oferowa³a nam ewolucja. Uwa¿aj±, ¿e sami musimy wytyczyæ ¶cie¿kê w³asnego rozwoju. I tu nie mo¿emy dzia³aæ na o¶lep, lecz powinni¶my oprzeæ siê na wyra¼nie okre¶lonym systemie aksjologicznym. Po¶ród transhumanistycznych warto¶ci króluj± racjonalno¶æ, która ma chroniæ przed ¶lep± wiar± i bezkrytycznym dogmatyzmem oraz techno-optymizm, który ka¿e przyjmowaæ postêp techniczny z entuzjazmem i wiar± w mo¿liwo¶æ pozytywnego wykorzystania osi±gniêæ techniki. Naturalnie racjonalno¶æ i optymizm to tylko aksjologiczny rdzeñ transhumanizmu. Wyliczaæ mo¿na znacznie d³u¿ej. Na przyk³ad twórcy extropianizmu -- jednego z najdynamiczniej rozwijaj±cych siê nurtów transhumanizmu -- wskazuj± na siedem prowadz±cych ich warto¶ci: nieustanny postêp, samo-transformacja, praktyczny optymizm, inteligentna technologia, otwarte spo³eczeñstwo, samo-sterowanie, racjonalne my¶lenie [Por. Max More, Principles of Extropy 3.1., URL: http://www.extropy.org/principles.htm]. £atwo dostrzec naturalistyczny i pragmatyczny krêgos³up ich aksjologii.

Zauwa¿my jak mocno transhumani¶ci afirmuj± technikê. Bez lêku, z niemal bezkrytycznym optymizmem, poddaj± siê jej wp³ywowi. I chc± z niej skorzystaæ po to, by urzeczywistniæ w³asn± wizjê cz³owieczeñstwa. A wizja ta zak³ada odrzucenie wszystkiego, co ich zdaniem zbêdne -- wszystkich s³abo¶ci i niedoskona³o¶ci rodzaju ludzkiego. Przestaniemy byæ lud¼mi, co jednak ich zdaniem nie oznacza utraty cz³owieczeñstwa -- ono nie tkwi wszka¿e w naszych s³abo¶ciach, lecz w ambicjach, które mamy. Pragnienie doskona³o¶ci jest jak najbardziej ludzkie. Pozostaje jednak problem tego, jak ow± doskona³o¶æ zdefiniujemy. Przeciwnicy techniki wyobra¿aj± j± sobie zupe³nie inaczej.

Poza cywilizacjê

Po drugiej stronie barykady odnajdujemy równie skrajne wizje. Ta, któr± siê tu pos³u¿ymy jest radykalna nie tylko ze wzglêdu na pojawiaj±ce siê w niej tre¶ci, lecz tak¿e ze wzglêdu na ich autora. Theodore Kaczyñski kojarzony jest przede wszystkim z seri± zamachów przy u¿yciu wybuchaj±cych przesy³ek pocztowych, których dokonywa³ od 1978 roku. Unabomber -- taki przydomek nadano nieznanemu zamachowcy -- przez blisko dwadzie¶cia lat pozostawa³ nieuchwytny dla organów ¶cigania. W 1995 roku przes³a³ do redakcji kilku czasopism tekst Industrial Society And Its Future, którego publikacja mia³a zapobiec dalszym zamachom. W swym manife¶cie przedstawi³ ostr±, ale te¿ miejscami bardzo przenikliw± krytykê ¶wiata po rewolucji przemys³owej. Zarysujmy najistotniejsze tezy zawarte w tym kontrowersyjnym tek¶cie.

Wp³yw techniki na nas, na nasze ¶rodowisko i spo³eczeñstwo, jest przeogromny. I jak ³atwo siê domy¶liæ -- niszcz±cy. ¦wiat, jaki powsta³ za spraw± postêpu technicznego, czyni nas wszystkich nieszczê¶liwymi. I tej sytuacji nie jest w stanie zmieniæ ¿adna reforma. Tylko totalna rewolucja, polegaj±ca na ca³kowitym odrzuceniu wszelkiej technologii, mog³aby oddaæ ludziom ich wolno¶æ, autonomiê i szczê¶cie.

Zdaniem Kaczyñskiego podstawow± i niezbywaln± potrzeb± ka¿dego cz³owieka jest do¶wiadczanie procesu mocy. By w pe³ni go prze¿yæ, konieczne jest przej¶cie trzech kolejnych faz. S± to potrzeba, wysi³ek i zaspokojenie. Musimy mieæ cel, którego osi±gniêcie powinno byæ okupione du¿ym wysi³kiem. Osi±gniêcie go pozwala zamkn±æ proces, zaspokajaj±c zarazem najistotniejsze z ludzkich pragnieñ. Dawniej celem przeprowadzaj±cym nas poprzez proces mocy by³a zwyk³a chêæ prze¿ycia. Nawet zdobycie po¿ywienia wymaga³o sporego nak³adu si³. Konieczne by³o znalezienie lub upolowanie czego¶ jadalnego -- rzadko przychodzi³o to z ³atwo¶ci±. Ale w³a¶nie wysi³ek w³o¿ony w dzia³anie owocowa³ poczuciem satysfakcji, a zarazem ogólnym zadowoleniem z ¿ycia.

W nowoczesnym ¶wiecie cz³owiek nie ma ju¿ mo¿liwo¶ci przechodzenia przez proces mocy. Wszak by dzi¶ zdobyæ po¿ywienie wystarczy pój¶æ do supermarketu. To jestjednak zbyt ³atwe, by daæ cz³owiekowi choæby cieñ dumy odczuwanej przez my¶liwego, powracaj±cego z udanego polowania. Potrzeby, które kiedy¶ wymaga³y wielkich starañ, dzi¶ zaspokajamy bez trudu. Kultura dostarcza nam wprawdzie szeregu celów zastêpczych, ich realizacja jednak nie daje -- i nie mo¿e daæ -- pe³nej satysfakcji. Mo¿emy d±¿yæ do bogactwa lub s³awy, robiæ karierê akademick± albo marzyæ o z³otym medalu olimpijskim -- wszystko to niew±tpliwie wymaga wysi³ku. Jednak¿e, jak zauwa¿a Kaczyñski, gdy takie d±¿enia zostaj± zrealizowane, pozostawiaj± po sobie pustkê. Dzieje siê tak dlatego, ¿e to nie s± potrzeby prawdziwe, p³yn±ce z naszej natury. To ledwie namiastki. Dodaæ te¿ trzeba, ¿e czêsto wzorce i idea³y podsuwane nam przez kulturê, le¿± poza granicami naszych mo¿liwo¶ci. Nigdy nie bêdziemy mieli wystarczaj±co ³adnego mieszkania, odpowiednio dobrego samochodu, do¶æ bogatej biblioteczki -- d³ugo mo¿na by wymieniaæ. Tych potrzeb po prostu nie mo¿na w pe³ni zaspokoiæ. A to prowadzi do frustracji powodowanej tym, ¿e rozpoczêtego procesu mocy nie mo¿na zamkn±æ.

W efekcie rozbicia procesu mocy ludzie s± nieszczê¶liwi. A tu problem siê nie koñczy. Kolejna, fundamentaln± u³omno¶ci± wspó³czesnego ¿ycia, jest brak miejsca na autonomiê. Kaczyñski twierdzi, ¿e ludzie zostali odarci z mo¿liwo¶ci samostanowienia. Nie czuj± ju¿, ¿e sami sobie wyznaczaj± cele, sami je realizuj±, posiadaj±c nad swoj± dzia³alno¶ci± kontrolê. W czasach zdominowanych przez technikê, nie mo¿e istnieæ ju¿ nawet z³udzenie niezale¿no¶ci. System spo³eczny w którym ¿yjemy, zniszczy³ je doszczêtnie.

Dla autora Industrial Society And Its Future takie w³a¶nie s± g³ówne przyczyny spo³ecznych i psychologicznych problemów -- ludzie s± zmuszeni ¿yæ w warunkach radykalnie odmiennych od tych, w których (i dla których) ewoluowali. A przy tym otoczenie zmienia siê tak szybko, ¿e elastyczno¶æ naszego gatunku wystawiona jest na wielk± próbê. A winê za to wszystko ponosi nowoczesna technika, która zamiast rozwi±zywaæ problemy, zaczê³a je stwarzaæ.

Technika towarzyszy nam od prawdawnych czasów, lecz dopiero po rewolucji przemys³owej sytuacja sta³a siê naprawdê z³a. Wtedy w³a¶nie technika przeobrazi³a siê w znacz±cy sposób, który przyniós³ wiele negatywnych konsekwencji. Nast±pi³o wtedy przej¶cie od -- jak to nazywa Kaczyñski -- techniki ma³ej skali do techniki zale¿nej od organizacji. Elementy techniki zale¿nej to te wszystkie wynalazki, które mog± funkcjonowaæ wy³±cznie w ramach pewnego systemu technicznego. Przeprowad¼my ma³y eksperyment my¶lowy. Wyobra¼my sobie, ¿e przeprowadzamy siê w miejsce zupe³nie odciête od tak zwanej zachodniej cywilizacji. Z jakich osi±gniêæ cywilizacji, które tu wydaj± siê niezbêdne czy choæby przydatne, byliby¶my zmuszeni zrezygnowaæ? Musimy obyæ siê bez telewizji, radia, czy magnetofonu -- pozbawione pr±du, poza zasiêgiem nadajników nie zdadz± siê na wiele. W kuchni bêdziemy musieli obyæ siê bez lodówki, kuchenki gazowej, elektrycznej czy mikrofalowej, czajnika bezprzewodowego, tostera itd. Nie bêdzie pralki, komputera, grzejników, bie¿±cej wody. Telefon, zarówno komórkowy jak i stacjonarny, jest nam równie zbêdny -- znajdziemy siê wszak poza zasiêgiem jakiejkolwiek sieci telefonicznej. Samochód bêdzie równie bezu¿yteczny z dala od stacji benzynowych. Wszystkie te rzeczy s± przyk³adami techniki uzale¿nionej od organizacji, mog± funkcjonowaæ tylko w odpowiednio ukszta³towanym otoczeniu. Bez niego ich istnienie nie ma sensu. Dlatego te¿ by maszyny systemowe mog³y sprawnie funkcjonowaæ, konieczne by³o odpowiednie dostosowanie ¶rodowiska -- tego samego, w którym ¿yj± ludzie. A to czêsto prowadzi do konfliktów, które z regu³y rozwi±zywane s± z korzy¶ci± dla maszyn. Mówi±c dok³adniej -- najistotniejsze okazuje siê dobro systemu. Jego zachowanie sta³o siê nadrzêdnym celem. Jednostki musia³y zrezygnowaæ z autonomii, by system trwa³.

Wyj¶cie z tej sytuacji jest tylko jedno -- odrzucenie ca³ej rzeczywisto¶ci wykreowanej przez nowoczesn± technikê. Nie istnieje inny sposób uzdrowienia sytuacji. W takim ¶wiecie cz³owiek nigdy nie bêdzie spe³niony, za¶ czê¶ciowa reforma i dostosowanie systemu do naszych potrzeb, jest mrzonk±. Pozostaje rewolucja i ca³kowite zniszczenie ¶wiata zaawansowanej, systemowej techniki.

Podobne tezy pojawiaj± siê równie¿ w pismach innych autorów nazywaj±cych siebie technofobami lub neoluddystami. G³osz± oni, i¿ cz³owiek i nowoczesna technika nigdy nie bêd± w stanie bezkolizyjnie wspó³istnieæ. Pojawiaj± siê ró¿ne uzasadnienia. Kaczyñski opiera³ sw± teoriê na naturalistycznej koncepcji cz³owieka -- istnieje nieuniknione napiêcie pomiêdzy nasz± natur±, wytworzon± przez stulecia ewolucji, a technik±. Ale naturalizm nie jest tu konieczny -- fundamentem dla technofobów bywaj± te¿ inne wizje cz³owieka. Punktem odniesienia, to jest tym, co zagro¿one, mo¿e nie byæ natura, lecz na przyk³ad dusza, godno¶æ itp. Zawsze ¼ród³em problemu bêdzie co¶, co nazwaæ mo¿na istot± cz³owieczeñstwa. Utrata tego mo¿e byæ zdaniem neoluddystów wielk± tragedi± ludzko¶ci.

Ku cz³owieczeñstwu

Jest punkt, w którym zbiegaj± siê pogl±dy transhumanistów i Kaczyñskiego -- pod wp³ywem techniki zmieni³ siê ¶wiat, w którym ¿yjemy. A w takim ¶wiecie cz³owieczeñstwo jakie znamy traci racjê bytu. Rozprzestrzeniaj±ca siê technika sprawia, ¿e nie mo¿emy byæ d³u¿ej tacy, jacy jeste¶my. Technika zmusza nas poszukiwania nowej to¿samo¶ci. Transhumanistów to cieszy -- wygl±daj± tej zmiany, chc± j± przyspieszaæ i kontrolowaæ. Neoluddystów to martwi, bo kiedy przestaniemy byæ lud¼mi, czym bêdziemy? Transhumani¶ci widz± w technice narzêdzie wspieraj±ce starania o przekroczenie cz³owieczeñstwa. Neoluddy¶ci widz± w niej co¶, co nas z cz³owieczeñstwa ograbi. Jedni i drudzy zaskakuj±co zgodnie twierdz±, ¿e najnowsza technika jest nie do pogodzenia z tym, kim (czym) obecnie jeste¶my. Cz³owiek wspó³czesny, uwik³any w technologiê, musi na nowo odnale¼æ siebie. Filozofia, która z tak fundamentalnymi pytaniami mierzy siê od tysi±cleci, zdaje sie byæ tak potrzebna, jak nigdy wcze¶niej. A przy tym ma ju¿ od lat przygotowane odpowiedzi na szereg pytañ, które mog± cisn±æ siê na usta ka¿demu, kto czuje niepokój, widz±c swoje odbicie w lustrze technologii.

Punktem wyj¶cia jednej z mo¿liwych dróg jest spostrze¿enie dotycz±ce samej natury problemu. Zdawaæ siê mo¿e, ¿e technika wytworzy³a jako¶ciowo now± sytuacjê, która stanowi wielkie zagro¿enie dla naszego cz³owieczeñstwa. Ale ³atwo dostrzec, ¿e tezy g³oszone przez technofilów i technofobów maj± bardzo d³ugie tradycje. Wszak transhumanistyczne marzenie o przej¶ciu w stan postludzki w istocie swej niewiele ró¿ni siê od znanych ludziom od tysi±cleci marzeñ o transcendencji. Gnostycy, alchemicy i mistycy, renesansowi humani¶ci, poszukiwacze wiedzy ezoterycznej, ale te¿ choæby wspó³czesni psychologowie transpersonalni -- wszyscy oni od tysi±cleci poszukuj± drogi do udoskonalenia siebie samego. Celem zawsze mia³o byæ pozostawienie w tyle niedoskona³ych elementów samego siebie -- w zale¿no¶ci od wyznawanej doktryny mog³y to byæ cia³o, przes±dy, nawyki, represyjne mechanizmy obronne ego itp. Wszystko po to, by wykroczyæ poza doczesno¶æ, poza cz³owieczeñstwo w³a¶nie. Wszystko po to, by zrealizowaæ stosowny idea³. Podobnie, tezy technofobów s± tylko now± form± powtarzanych od tysi±cleci nauk o upadku cz³owieka. Z³oty wiek opisywany w opowie¶ciach staro¿ytnych, czasy przed chrze¶cijañskim grzechem pierworodnym czy taoistycznym "wielkim rozdzieleniem" -- to tylko warianty jednej opowie¶ci, w której ludzie utracili doskona³o¶æ i szczê¶cie.

Dla pierwszych technika bêdzie kolejnym narzêdziem samodoskonalenia siê, dla dla drugich -- przyczyn± upadku. A przecie¿ zawsze byli tacy, którzy chcieli ludzko¶æ udoskonaliæ i tacy, którzy twierdzili, ¿e tak doskonali jak kiedy¶, to ju¿ nigdy nie bêdziemy. Szerokie spektrum teorii tylko pozornie rozk³ada siê pomiêdzy uwielbieniem techniki i nienawidzeniem jej. Prawdziwy spór tocz± ze sob± ci, którzy wierz± w to, ¿e doskonali ju¿ byli¶my oraz ci, zdaniem których dopiero tacy bêdziemy. Wspólnym rdzeniem wszystkich tych teorii jest przekonanie o u³omno¶ci cz³owieka. Technika sama w sobie nie jest g³ównym ¼ród³em problemu -- nie jest tak, ¿e jej pojawienie siê spowodowa³o kryzys. Gdyby nie by³o techniki, czy mo¿e raczej -- gdy nie by³o techniki, cz³owiek i tak by³ niezadowolony ze swojego stanu. To g³êbokie poczucie w³asnej niedoskona³o¶ci od pradawnych czasów powoduje kryzys. Technika sprawi³a tylko, ¿e wyrazili¶my go w nowych kategoriach.

£atwo wskazaæ zestaw filozoficznych strategii mierzenia siê z problemem ludzkiej niedoskona³o¶ci -- wszystkie wspierane wiekami tradycji. Filozofowie-morali¶ci znajd± tu przestrzeñ dla konstruowania niezliczonych propozycji poprawiania cz³owieka. Optymi¶ci bêd± podsuwaæ zestawy warto¶ci, wyidealizowane wzorce ¿ycia, które maj± staæ siê wskazówk±. Pesymi¶ci wylicz± ró¿ne formy umêczania siê, pokutowania, a tak¿e wyt³umacz± nam co dok³adnie utracili¶my -- wszystko to, by wspomóc nasz powrót do doskona³o¶ci. Znajd± siê oczywi¶cie równie¿ tacy, którzy bêd± twierdziæ, ¿e doskonali jeste¶my w³a¶nie tu i teraz. Bardziej pragmatycznie nastawieni filozofowie stworz± zestawy dyrektyw, które bêd± s³u¿yæ pomoc± w codziennym ¿yciu. Naucz± nas jak korzystaæ z osi±gniêæ techniki, by nie niszczy³a ona w nas zbyt wiele. Byæ mo¿e opracuj± zasady bezpieczeñstwa i higieny ¿ycia z technik±. Natomiast filozofom o mniej kaznodziejskiej naturze przyjdzie powtórzyæ kilka fundamentalnych pytañ, które od tysi±cleci siê nie zmieni³y.

Lustro techniki pokazuje ten sam obraz, który znamy niemal od zawsze. W pogl±dach zwolenników i przeciwników technologii tkwi jak zadra my¶l o naszej niedoskona³o¶ci. Jakie jest jej ¼ród³o? Czy to jaka¶ fundamentalna u³omno¶æ rodzaju ludzkiego, czy raczej efekt kulturowej indoktrynacji? To pytanie o zasadniczym znaczeniu dla naszego obrazu ¶wiata. I nie wolno nam zrezygnowaæ z poszukiwania odpowiedzi. W labiryncie ¶wiata, po¶ród niezliczonych ¿yciowych ¶cie¿ek, ta jedyna droga mo¿e nas doprowadziæ do odkrycia istoty w³asnego cz³owieczeñstwa. Technika mo¿e wskazywaæ nowe dró¿ki, tak jak robi± to nauki, religie i ¶wiatopogl±dy. Lecz ostateczny cel zawsze bêdzie widaæ w prze¶witach. Ten jeden nakaz, wyryty w Delfach d³oni± nieznanego rze¼biarza, nigdy nie utraci³ aktualno¶ci.

2003r.
Niniejszy tekst by³ podstaw± referatu wyg³oszonego na konferencji Filozofia wobec problemów wspó³czesnego cz³owieka zorganizowanej przez Instytut Filozofii Uniwersytetu Zielonogórskiego.
Valid XHTML 1.1! Creative Commons License