Okładka

[Strona Główna]

Internet jako przedmiot filozofii kultury

[Poprzedni rozdział] ­><­ [Spis treści] ­><­ [Bibliografia]

Zakończenie

Nie sposób przewidzieć, czy Internet stanie się zalążkiem nowego, informacyjnego społeczeństwa. Nie sposób również odgadnąć jak długo będzie on jeszcze funkcjonować. Można jednak ze sporą dozą pewności stwierdzić, że jakiegoś rodzaju globalna sieć komputerowa będzie nam w przyszłości towarzyszyła. Dialektyczne maszyny stworzono po to, by komunikowały się ze sobą i by komunikowały się z ludźmi. Globalna sieć komunikacyjna, połączona w jedno z ogromnym archiwum ludzkiej wiedzy, niewątpliwie stanie się naturalnym tłem dla życia człowieka. Już dziś, korzystając z Internetu, można pracować, zabijać czas, robić zakupy i tworzyć. W przyszłości Sieć prawdopodobnie zastąpi telewizję i biblioteki, a nawet codzienną prasę. Będzie temu towarzyszyło jeszcze większe rozpowszechnienie się komputerów. Istnieją już i funkcjonują prototypy komputerów zaszytych w ubraniach czy zegarkach - one także ostatecznie połączą się w sieć. Projektuje się całe "inteligentne" domy, w których sprzęty domowe połączone są w sieć i sterowane przez ogólny system komputerowy. Można przypuszczać, że w przyszłości Sieć stanie się jeszcze mniej zauważalna i zarazem bardziej wszechobecna. Będzie oczywista.

Tu warto przypomnieć jedno z zagrożeń, na które zwracał już uwagę jeden z pierwszych proroków sieciowego społeczeństwa J.C.R. Licklider. Zauważał on, że wpływ globalnej sieci na społeczeństwo może być dobry lub zły. W dużym stopniu zależy to od tego, czy dostęp do niej będzie prawem czy przywilejem. Dziś niestety musimy stwierdzić, że wciąż realniejsza jest ta druga możliwość. Głównie ze względów ekonomicznych - przyjemność korzystania z Internetu kosztuje niemało. Może to rodzić zagrożenie powstania rozłamu pomiędzy tymi, którzy są on-line i tymi, którzy są off-line. Co więcej rozłam ten może narastać, jako iż dzięki dobrodziejstwom Sieci, przewaga uprzywilejowanych będzie rosła. Takiemu stanowi rzeczy zaradzić mogą prawdopodobnie tylko decyzje na politycznym szczeblu lub też spore inwestycje czynione przez prywatnych inwestorów. Trudno zgadywać co przyniesie przyszłość, jednak problem ten nie jest ignorowany, dzięki czemu możemy sobie pozwolić na odrobinę ostrożnego optymizmu.

Tymczasem jednak potrzebne jest uważne przyglądanie się tym zmianom. Ostatnio postęp nabrał niezwykłego tempa i ludziom coraz trudniej jest za tym nadążyć. Tym ważniejsze jest nieustanne podejmowanie prób zrozumienia przeobrażającego się świata - ujmowania go w sposób humanistyczny, bo świat komputerów i Internetu szybko przestaje być domeną ludzi wykształconych technicznie. Ważne jest, by patrzeć na Sieć jako na element szerszej całości, nie zaś coś wyraźnie wyodrębnionego z tła. Jak ukazywałem wyżej, zarówno człowiek, kultura, jak i wytwarzane w jej ramach narzędzia, takie jak Internet - wszystko to stanowi jedną, niepodzielną całość. Związki pomiędzy tymi elementami są bardzo silne, a wszelkie zmiany zachodzą w całości układu. W kolejnych rozdziałach usiłowałem ukazać te zmiany, które dostrzec można przyglądając się Internetowi. Dziś już możemy w nim dostrzec uwieńczenie pewnego etapu zmian technologicznych i kulturowych, które przeobraziły nasz świat i które wciąż go przeobrażają. Pozornie Internet jest tylko nowym narzędziem, które służyć ma przechowywaniu i przetwarzaniu informacji oraz komunikacji między ludzkiej. Jednak po bliższym przyjrzeniu się stwierdzamy, że skutki korzystania z jego możliwości są bardzo wielopoziomowe.

Technika przyczyniła się do wykreowania nowego środowiska. Nie przyroda, lecz sieć maszyn dialektycznych, stanowi naturalne otoczenie ludzi żyjących w erze neotechnicznej. Na przykładzie Internetu zobaczyć mogliśmy zobaczyć jak sieć maszyn staje się punktem odniesienia - przez to, że staje się dominującym narzędziem służącym przechowywaniu wiedzy i komunikacji.

Na przykładzie WWW obserwowaliśmy funkcjonowanie Sieci jako archiwum wiedzy. Widzieliśmy to, jak zmieniają się teksty, gdy zadrukowany papier zastępujemy medium elektronicznym. Znikają normy estetyczne towarzyszące papierowym wydawnictwom, znika instytucja wydawców dopuszczających do druku, traci też na znaczeniu integralność tekstu. Przy tym rozmywa się także rola autora. Równocześnie jednak, zwłaszcza w realiach globalnej sieci, niemal nieograniczenie wzrasta możliwość rozpowszechniania treści. Do tego bez wydawniczych i technicznych ograniczeń, rozkwitnąć może na nowo sztuka zdobienia tekstów - z łatwością można wykorzystać ilustracje, dźwięk, animacje czy ozdobne czcionki.

Zmienia się charakter tekstów, ale przy tym zmienia się także sposób istnienia treści. Te rozdrabniają się, bo zyskując hipertekstualność, teksty utraciły integralność i rozpadają się na zbiór fragmentów. Elektroniczna Biblioteka Babel jest raczej zbiorem cytatów i odnośników, niż kompletnych dzieł. Sieć udostępnia nam nowe sposoby przechowywania i wykorzystywania wiedzy - komputery zastępują nas, pozwalając pokonać biologiczne ograniczenia pamięci i zdolności przetwarzania. Równocześnie jednak przyzwyczajamy się do obcowania z informacjami, które przestają tworzyć zwarty system wiedzy, zamykający się w teoriach, a stają się raczej hipertekstualną encyklopedią. Coraz trudniej będzie zintegrować niezliczone informacje w jeden, spójny obraz świata. Ale być może taka potrzeba zniknie. Bo sami ludzie także się zmieniają. Zmieniają się ich oczekiwania wobec świata, ich sposób funkcjonowania pośród ludzi i przedmiotów.

Ludzie Internetu przyzwyczajeni są do życia w świecie wirtualnym. Wartości, które wyznają, potrzeby, które mają - wszystko to należy do rzeczywistości wirtualnej. Oto efekt obcowania z czasem i przestrzenią charakterystyczną dla sieciowego muzeum wyobraźni. A do tego trzeba dodać konsekwencje używania Sieci do komunikowania się z innymi ludźmi. Również to przyczynia się do swoistego odrealnienia innych ludzi, a przez to także siebie. W ostateczności prowadzi to do kreowania nowego rodzaju postawy - obywatela Sieci. Jest to ktoś identyfikujący się z internetową społecznością, szanujący jej zasady, a także stający po jej stronie w konfliktach z tak zwanym realnym światem. Przy tym kreując wirtualne, sieciowe osobowości, zaczynamy funkcjonować bardziej na poziomie słów i wyobrażeń, niż na poziomie fizycznym. Człowiek w pewnym sensie sam staje się wirtualny. Dostrzec w tym wszystkim można dążenie do przekroczenia ograniczeń wyznaczanych przez biologiczność człowieka. A także do synergicznego stopienia się człowieka i technologii. Być może prowadzi to do przyszłego, postludzkiego stanu. Z pewnością niesie to zmiany.

Dzięki Internetowi mamy oto okazję widzieć coś, co jest zalążkiem nadchodzącej przyszłości - przemiany, która prawdopodobnie dotyczyć będzie każdego z nas. Już dziś - właśnie w Sieci - widzimy to, co jutro będzie oczywiste. Patrząc uważnie możemy nauczyć się rzeczy, dzięki którym będziemy mogli lepiej zrozumieć nowoczesny świat i samych siebie. Taką próbą zrozumienia zmian miał być niniejszy tekst. Rolą czytelników jest ocenić, na ile udana jest to próba. Jak najmocniej zachęcam wszystkich do dzielenia się swoimi opiniami, dotyczącymi rozważanych powyżej zagadnień. Uwagi można przesyłać bezpośrednio do mnie, na adres e-mail simon@hell.pl. Do zobaczenia w Sieci.

2001


[Poprzedni rozdział] ­><­ [Spis treści] ­><­ [Bibliografia]

Słowa napisał: Marcin Sieńko
Data ostatniej aktualizacji: 05. 08. 2000